Blog z Miasta
  • Strona główna
  • Mapa stacji naprawczych
  • O mnie
  • Kontakt

Blog z Miasta

Rower w mieście i miasto z roweru

  • Strona główna
  • Mapa stacji naprawczych
  • O mnie
  • Kontakt

Gdynia: Miasto z morza i marzeń

Gdynia: Miasto z morza i marzeń

Zaczęło się. Oferty wyjazdów i promocje na sandały, sentymentalne wpisy na blogach i podwójne korki na autostradach. Wakacje! Choć z pełnym przekonaniem wybrałam urlop we wrześniu, to chciałoby się już teraz skorzystać z wakacyjnej atmosfery.

Z tej okazji postanowiłam przejechać się do miejsca, w którym od dziecka spędzałam każde wakacje i ferie. Które nadal kojarzy mi się z zapachem smażonej ryby, krzykiem mew, wymarzonym Cartoon Network i tym strasznym dylematem, czy wolę lody smerfowe czy waniliowe.

Wybrałam się do odległej, dla wielu Gdańszczan nieznanej i tajemniczej… Gdyni :)

Gdynia

Nie wszyscy wiedzą, że właśnie w Gdyni się urodziłam i nawet trochę mieszkałam, za krótko niestety żeby cokolwiek pamiętać. Całe lata spędzania tu części najprzyjemniejszego czasu w roku, w połączeniu ze słabym raczej przywiązaniem do miasta, w którym mieszkaliśmy później, sprawiło że to o Gdyni myślałam zawsze jako o „swoim” mieście. I dopiero Gdańsk namieszał nieco w tym układzie :)

Mimo niewielkiej odległości (pół godziny SKMką, tyle co tramwaj z Oliwy do Huciska), wielu Gdańszczan nie było tam od lat, ba, na pewno znajdą się tacy którzy nie byli w ogóle. Sama dość rzadko zapuszczam się tu bez celu, tym bardziej warto było spędzić sobotę włócząc się właśnie po Gdyni.

Gdynia

Gorąco namawiam na zrobienie sobie czasem takiego wypadu w wakacyjnym klimacie. Nawet jeśli to tylko zwykła sobota – uśmiechnij się, w końcu masz wolne! Zdejmij zegarek, załóż ulubioną koszulkę, okulary przeciwsłoneczne, posmaruj się kremem do opalania (niezależnie od pogody, wystarczy sam zapach żeby poczuć lato). Idź gdzieś, gdziekolwiek masz ochotę, rozglądaj się dookoła… i nie żałuj sobie, jeśli po drodze najdzie Cię ochota na gofra czy loda :)

To też ciekawa sprawa: jak przez cały tydzień z trudem zwlekałam się z łóżka, tak w sobotę sama obudziłam się o nieludzko wczesnej porze. Żal było tego nie wykorzystać – w nagrodę Orłowo było (prawie) tylko dla mnie.

Gdynia

Gdynia

Gdynia

Jeśli macie czas i trochę kondycji, polecam wdrapanie się na klif. Najlepiej z mapą – mi, mimo wytyczonych szlaków, udało się po drodze trochę pomieszać drogę :)

Gdynia

Tak sobie wędrując, nie wiadomo kiedy trafiłam na „Groby wojenne i wojskowe żołnierzy polskich i radzieckich”. Nawet nie wiedziałam, że taki cmentarz jest również w Gdyni.

(zobacz w Gdańsku: Cmentarz Żołnierzy Radzieckich | Wojskowy Cmentarz Francuski)

Gdynia

Po tym odkryciu dotarłam wreszcie do „swoich” miejsc. Do mariny chodziliśmy bardzo często, podziwiać jachty i szukać najciekawszych nazw.

Pamiętam, że jako mała dziewczynka byłam zdania, że te wszystkie dziwne linki przy masztach są bez sensu, przecież bez nich łódki wyglądałyby o niebo lepiej :)

Gdynia

Jest też Muzeum Marynarki Wojennej. Kiedy byłam mała, między eksponatami można było swobodnie chodzić, a nawet siadać na siodełkach przy działach i kręcić czym się dało. Niestety w pewnym momencie, broniąc się przed groźnymi dziećmi, zaczęli smarować wszystko paskudną zieloną mazią i trzeba było zachowywać się jak w prawdziwym muzeum, podziwiając wszystko z daleka.

Gdynia

Mniej więcej w tym momencie moja wysłużona cyfrówka radosnym pikaniem oznajmiła, że zjadła cały przygotowany zapas baterii. Postanowiłam nie być gorsza.

Wróbelek jest mała ptaszyna, wróbelek istota niewielka – pan Gałczyński chyba nigdy nie spotkał tak agresywnego egzemplarza. Widzicie skrzydełka poniżej? W chwili, kiedy miałam wciąć pierwszego, długo wyczekiwanego gryza, podleciał i próbował wyrwać mi jedzenie z ręki. Gofr, ja i wróbel w scenie rodem z Zakochanego Kundla, żałuję że nie mam tego na zdjęciu.
W sumie, mogłam mu oddać, to był niestety najgorszy kawałek gofra jaki w życiu zjadłam :(

Gdynia

Wiecie, że Gdynia też ma swoje murale? Odpowiednikiem naszego Monumental Art jest w Gdyni Festiwal Traffic Design, skupiający się między innymi na okolicach Placu Kaszubskiego i ul. Żeromskiego. Tu jednak murale bywają schowane, nierzadko znalezienie ich wymaga nieco wścibskiego zajrzenia na podwórko.
Nowa edycja festiwalu właśnie się skończyła, warto więc wybrać się na spacer poszukać świeżych prac.

Na koniec spaceru obowiązkowo największe wyzwanie dzieciństwa: milion schodów na Kamienną Górę! Idealne miejsce na podziwianie widoków albo chwilę z książką na ławce.
Lada dzień, zamiast męczyć się na schodach, będzie można skorzystać ze specjalnej kolejki.

Gdynia

Gdynia

I to na tyle, jeśli chodzi o jednodniowe wakacje. Tego dnia zrobiłam pieszo tyle kilometrów, że kolejne miejsca zostawiłam na kolejny odcinek. Chętni?

Gdynia

Podziel się:

  • Facebook
  • Twitter
  • Google
  • Pinterest
10 komentarzy
0
Facebook Twitter Google + Pinterest
previous post
Gdańsk z góry: taras widokowy ECS
next post
Rowerzyści Gdańsku 2015: więcej nas czy mniej?

Zobacz też:

Moje siedem pierwszych miast

Tym razem bez roweru: Ciapkowo w Gdyni. I...

Stary Rower nad rzeką – Kacza

12 powodów, dla których warto wybrać rower!

Stary Rower i starsza pani

Gdynia, Narodowe Święto Niepodległości 2013

Stary Rower i mural na Placu Wybickiego

Stary Rower i tancerze ze ściany

Stary Rower i Kropki. Gdzie ta literówka?

Stary Rower i Cmentarz Żołnierzy Radzieckich

  • Maciej Rutecki

    5 minut spacerkiem od domu, a nie wiedziałem, że są takie murale. Ale od paru dni widzę, że też coś niedaleko mnie, bo na Abrahama, się tworzy. Ostatnio namiętnie zwiedzam dosyć odległe miasta, a o „swojej” Gdyni i całym Trójmieście trochę zapomniałem.

    • Justyna

      Ja też zapomniałam, dlatego stwierdziłam że warto to zmienić. Jestem w Gdyni całkiem często a ciągle kursuję po tej samej trasie.
      Fajnie że powstają te murale i inne dzieła, ponoć mają się zabrać za kolejną stację SKM. Kibicuję mocno, niech będzie kolorowo :)

  • Konrad Sarnowski

    Pierwsza fota cacy wybitnie :)

    • Justyna

      Dziękuję, trochę trwało zanim wycelowałam :)

  • Bartosz Cicharski

    Gdynia jest spoko.

    Tylko w małych ilościach ;)

  • Maciej Kurek

    To ciekawe, co piszesz o mieszkańcach Gdańska, którzy nie bywają w Gdyni, choć pewnie niektórzy krakowianie tak mają z Nową Hutą :-)

    • Justyna

      Myślę że przez to, że wszystko czego potrzebujemy mamy zwykle w Gdańsku. Jak się nie ma w Gdyni znajomych ani rodziny, to zostaje tylko motywacja „z ciekawości” albo niektóre imprezy. Oczywiście standardowo jest też podkręcany konflikt drużyn piłkarskich.
      I sama czasem ze wstydem łapię się na marudzeniu, że te pół godziny to przecież taaak daleeeko :)

      • Maciej Kurek

        Mi tam Gdynia się podoba z jej modernistyczną architekturą. No i port ze statkami <3 (my mieszkańcy południa strasznie się tym jaramy).

        • Justyna

          Ja, mieszkaniec północy, też się jaram :)

  • Pingback: Moje siedem pierwszych miast | Blog z Miasta()


Cześć! Jestem Justyna, a to jest mój rower.
Chcę pokazać Ci Gdańsk, jakiego nie ma w przewodnikach. I zachęcić, żebyś również spróbował odkryć swoje miasto na nowo.
Jestem rowerzystką, pasażerem, czasem nawet kierowcą. Staram się pokazać miasto z rowerowej perspektywy, ułatwiając zrozumienie przepisów i zachęcając do wzajemnego szacunku na drodze.

Najczęściej czytane

  • Rowerem po jezdni: jak to jest z jazdą przy prawej krawędzi?

  • Warszawski dzień. Co robić w Warszawie przez kilka godzin?

  • Zrób to sam! Stacje naprawy rowerów w Trójmieście

  • Dwadzieścia lat przepisów rowerowych. Co zmieniło się od Twojego egzaminu?

  • Co robić w Gdańsku, kiedy pada?

Instagram

No images found!
Try some other hashtag or username
  • Facebook
  • Instagram

Justyna Jagielska 2013-2018 | Szablon: PenciDesign
Wszelkie materiały na blogu, o ile nie zaznaczono inaczej, są moją własnością i nie wyrażam zgody na ich kopiowanie.


Back To Top