Wiosna. Jak zwykle o tej porze roku, po miesiącach chowania się przed światem, włącza mi się tryb pojechałabymgdzieś. Wcale nie musi to być długa wycieczka, wystarczy krótki wypad do innego miasta. Krótki z konieczności, niestety skończyły się już czasy, kiedy mogłam po prostu zniknąć na tydzień z uczelni i zaszyć się w Krakowie :)
Tym razem wybrałam dzień sam na sam z Warszawą. Warszawą, którą odwiedzałam tyle razy, a wciąż znałam w niej tylko kilka wyrwanych z mapy punktów. To chyba jedyne z największych polskich miast, którego nigdy nie brałam uwagę przy wyborze miejsca do zamieszkania, nie wiem właściwie dlaczego. Nie było tej chemii, która wciąż przyciąga mnie do Gdańska, Wrocławia czy Krakowa. Co nie znaczy, że Warszawy nie lubię – taki turystyczny wypad to sama przyjemność!
Ale jak to, tylko jeden dzień?
Dokładnie! Całość (łącznie z dojazdem na/z lotniska) zamknęła się w jednym dniu, trwała 18,5 godziny, z czego ok. 10,5 w samej Warszawie. To mnóstwo czasu na śniadanie, obiad, kolację, spacer, zwiedzanie, spacer, i jeszcze więcej zwiedzania :)
Jak? Wystarczy wstać o nieprzyzwoicie wczesnej godzinie, skorzystać z pierwszego kursu porannego i ostatniego wieczorem. W pamięci wciąż siedzi wspomnienie wielogodzinnych podróży samochodem, i w głowie się jeszcze nie mieści, że z Gdańska do Warszawy można dotrzeć nawet w 3 godziny.
Opcja pierwsza: samolot. Tak! Tanie linie lotnicze to wspaniały wynalazek, podobnie jak kursy RyanAir w oszałamiającej cenie 9 (słownie: dziewięć) złotych w tygodniu, 19 w piątki i soboty. Samolot dolatuje do Modlina, skąd do Warszawy Właściwej zabierze nas pociąg Kolei Mazowieckich (17 zł) albo ModlinBus (ok 20-30 zł). Wieczorem proces powtarzamy w odwrotnym kierunku. Za transport w dwie strony zapłacimy łącznie 50-60 złotych. Całą wycieczkę do stolicy (dojazd, przejazdy po mieście, jedzenie, zwiedzanie) możemy zamknąć więc w ok. 100-150zł na osobę.
Opcja druga: Pendolino, które jedzie ok. 3 godziny i dojeżdża prosto do Warszawy Centralnej. To chyba najwygodniejsza opcja, ale jeśli zależy nam na wersji niskobudżetowej, musimy odpowiednio wcześniej upolować bilety za promocyjne 49 zł. W przeciwnym wypadku za bilet w jedną stronę zapłacimy tyle, ile ja za całą wycieczkę :)
Trzecia niedroga opcja to PolskiBus, którym co prawda dojedziemy do Warszawy nawet za 9/15/25 złotych, ale dostępne pory kursowania wymuszają wycieczkę dłuższą niż jeden dzień – chyba, że będziemy gotowi do powrotu już po 5 godzinach od przyjazdu.
[dane dot. cen i przejazdów aktualne na kwiecień 2016]
No dobra, i co właściwie można robić w tej Warszawie?
Ja jestem takim włóczykijem, że wystarczy mi do szczęścia zwykłe gapienie się na kamienice, gubienie się w uliczkach, zaglądanie w bramy, czy nawet jeżdżenie autobusem w tę i z powrotem. Miasto wygląda zupełnie inaczej, gdy możemy spokojnie i bez pośpiechu porozglądać się dookoła.
Jeśli jednak nie lubisz włóczyć się bez celu i wolisz zobaczyć coś konkretnego, służę pomocą!
Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat, Starówka, okolice Pałacu Kultury
Klasyka gatunku, której nigdy dość :)
Dach Biblioteki Uniwersyteckiej w Warszawie
Jeden z najprzyjemniejszych dachów, jakie miałam okazję zobaczyć, ogród z prawdziwego zdarzenia – z mnóstwem alejek, zakamarków i schowanych ławeczek. Teraz zieleń dopiero budziła się do życia, latem i jesienią musi wyglądać naprawdę imponująco!
I filmik na dokładkę:
Niewidzialna wystawa
Nie mam jak pokazać Wam zdjęć, ale po prostu muszę o niej wspomnieć.
Niewidzialna wystawa to projekt, dzięki któremu możemy przez chwilę poczuć, jak wygląda życie bez jednego ze zmysłów. Pod opieką niewidomego przewodnika zostajemy przeprowadzeni przez kolejne pokoje, zaaranżowane tak, aby w bezpieczny sposób spróbować poradzić sobie w codziennych sytuacjach. Jak poruszać się po mieszkaniu, żeby nie zrobić sobie krzywdy? Jak odróżnić od siebie monety? Nagle okazuje się, jak niewiele potrafimy, gdy zabrać nam wzrok. Próbowaliście kiedyś zawiązać sznurowadła z zamkniętymi oczami?
Oprócz mocnego doświadczenia, jakim są próby poruszania się w ciemności tak ciemnej, że aż pieką oczy, były umiejętności naszej pani przewodnik. Świetnie orientowała się, ile osób jest w pokoju, gdzie dokładnie które z nas stoi, bezbłędnie naprowadzała nas na przedmioty, do których jeszcze nie dotarliśmy, pomagała zgadnąć, co właśnie mamy w rękach, pod koniec zwiedzania pamiętała już nasze imiona. Niektórzy, nieświadomi tego, że oprowadza nas osoba niewidoma, byli przekonani że nosi jakiś noktowizor :)
Do dyspozycji mamy też widzialną część wystawy, na której możemy zobaczyć różne przedmioty, pomagające niewidomym lub słabowidzącym w codziennym życiu. Jeśli macie wolną godzinę, gorąco, gorąco polecam!
Więcej informacji na stronie: niewidzialna.pl.
Rower

Zdjęcie: strona Veturilo
A jakże! Jeśli tylko los Wam sprzyja i traficie na lepszą pogodę niż ja, warto skorzystać z jednej ze stacji roweru miejskiego. Zasilając konto obowiązkową pulą 10 zł dostajemy aż trzy godziny jazdy non stop, a jeśli dobrze rozplanujemy podróż, wystarczy nam to na cały dzień (pierwsze 20 minut jest za darmo). Stacji jest tyle, że na pewno da się zaplanować jakąś sensowną trasę. Chętnie przejechałabym się na przykład rowerem wzdłuż Wisły, albo popedałowałabym po jednym z warszawskich parków. Do zrobienia następnym razem!
Pamiętajcie, że trzeba odpowiednio wcześniej zarejestrować się w systemie i zasilić konto. Wymagane 10 złotych to mniej więcej trzy bilety ZTM.
Parki

Zdjęcie: Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP (licencja CC)
Na urlopie nie mam ciśnienia, żeby koniecznie iść dokądś, czy coś konkretnego zobaczyć. W końcu, to mój dzień – dosłownie – wolny :) Równie dobrym pomysłem na spędzenie popołudnia jest zaopatrzenie się w kawę/herbatę na wynos, książkę, od biedy nawet ciekawą grę w telefonie, i zajęcie jakiejś ławki w przyjemnym miejscu. Na terenie Warszawy jest ponad 70 parków, więc na pewno traficie na jakiś po drodze. O rekomendacje najlepiej byłoby poprosić samych Warszawiaków, mi pierwsze do głowy przychodzą Łazienki czy Ogród Saski.
Muzeum Neonów
Nieduże, ale bardzo ciekawe (i fotogeniczne) miejsce. Grupa zapaleńców postanowiła zachować od zniszczenia stare neony, których kiedyś pełno było na naszych ulicach. Zbierają, reperują, odnawiają. A taka ilość bzyczących cicho świecidełek zebranych w jednym miejscu wygląda naprawdę klimatycznie.
Więcej informacji na stronie muzeum.
Interaktywne Muzeum Flipperowe Pinball Station
Długi, głośny, migający milionem lampek rząd ponad 30 automatów do gier, które wielu z nas widziało tylko w starym Windowsie. Niech nie zmyli Was „muzeum” w nazwie, automaty nie służą tutaj do stania, tylko do grania! Za trzy dychy wejściówki możemy bawić się ile tylko dusza zapragnie. Świetne ćwiczenie na refleks i spostrzegawczość, skupienie wzroku na stalowej kulce wśród pstrokatych bajerów wcale nie było takie proste. A jeśli z emocji zaschnie nam w gardle, to muzeum działa jednocześnie jako klub, więc można w ramach przerwy napić się kawy albo piwa.
Fajna sprawa szczególnie w brzydką pogodę, bo jak już się wejdzie, można utknąć na długo!
Więcej informacji na stronie „muzeum”.
Inne miejsca, które warto wziąć pod uwagę planując wycieczkę, szczególnie jeśli mamy więcej czasu – na te miejsca warto zarezerwować sobie sporo wolnego. W Muzeum Powstania Warszawskiego spędziłam chyba trzy godziny, i to tylko dlatego, że z powodu tłumów postanowiłam nie dopychać się na siłę do wszystkich eksponatów.
—
Jeśli ominęłam jakieś ciekawe miejsce, dajcie znać, może zajrzę tam przy kolejnej okazji :)

Zdjęcie: Leszek Leszczyński (licencja CC)