Nie lubiłam tędy chodzić. Długa, prosta droga pod górkę, wąskim chodnikiem tuż przy pędzących samochodach i autobusach. Stare, bardzo zaniedbane budynki, czasem nieciekawe towarzystwo po drodze, szczególnie w poimprezowe wieczory i noce.
Nie uznałabym tej ulicy za ciekawe miejsce na spacer… a jednak!
Od pewnego czasu pojawiają się kolejne głosy w dyskusji nad przebudową ulicy Do Studzienki (roboczo nazywanej Nową Politechniczną), co najprawdopodobniej oznaczać będzie solidne wyburzenia po wschodniej stronie jezdni.
Przy okazji kolejnych artykułów trafiłam też na opowieść przewodnika o historii okolicznych budynków, i zdziwiłam się jak niewiele wiem o ulicy którą przez lata przemierzałam w tę i z powrotem. Zebranie się na spacer z aparatem było już tylko kwestią czasu. I pogody :)
Chodniki na Do Studzienki są chwilami bardzo wąskie (ledwie zmieszczą rower/wózek), więc jeśli zechcesz przejść się tędy osobiście, polecam suchy, spokojny dzień.
Zacznijmy od początku – od skrzyżowania z ul. Grunwaldzką. Nie wyróżniający się szczególnie budynek przy Do Studzienki 3 ma dość ponurą historię: to dawna siedziba Abwehry – niemieckiego wywiadu wojskowego. Z kolei w czasach II Wojny Światowej kamienicę przejęło gestapo. (źródło) Obecnie są tu zwykłe mieszkania.
Ten budynek jeszcze niedawno przerażał swoim stanem (link). Niestety, stoi po złej stronie ulicy – jeśli budowa tramwaju dojdzie do skutku, zapewne pójdzie do rozbiórki.
Wśród zdobień można spotkać małe ciekawostki, nierzadko widoczne dopiero na zbliżeniach. Tu: Ost West – zu Haus am best, czyli niemiecki odpowiednik naszego wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej.
Liczne baraki są kuszącym materiałem dla twórców graffiti.
(Kliknij na miniaturkę, aby powiększyć zdjęcie)
Zielone budynki od samego początku związane są z organizacjami militarnymi. Kiedyś było tu m.in. kasyno oficerskie Wehrmachtu, teraz swoją siedzibę ma Wojewódzki Sztab Wojskowy.
I dotarliśmy do miejsca, które zaskoczyło mnie najbardziej. Dziesiątki razy mijałam ten budynek przekonana, że ciemne plamy przy drzwiach to tylko wystające spod farby cegły.
Do czasu, kiedy przyjrzałam się im z bliska!

Zdjęcia budynków: Wikimedia Commons
Powoli docieramy do najważniejszego niegdyś budynku: dworku, zwanego w zależności od źródła: Święta Studzienka, Studzienka, Zielona Studzienka albo Zielony Dwór. Dla zmyłki, położony jest przy obecnej ul. Traugutta. Niestety, budynek jest w fatalnym stanie, mam nadzieję że ktoś zdąży doprowadzić do remontu zanim całość do reszty się zawali.
Więcej zdjęć dworku, również od wewnątrz na Forum Dawny Gdańsk.
Sama nazwa „Studzienka” nawiązuje do bijącego tu źródła, z wodą bogatą w jod i bor. A według legendy – mającą moc przywracania wzroku.
„Z cudownych właściwości korzystano szczęśliwie przez długie lata, do czasu, gdy pewien przybysz postanowił uzdrowić tą wodą schorowaną na wpół ślepą szkapę. Odzyskała ona wprawdzie wzrok, lecz w tej samej chwili oślepł jej właściciel, a źródlana woda utraciła cudowną moc.” (Źródło)
Bijący nieprzerwanie zdrój zwany „Świętą Studzienką”, w okresie międzywojennym nie tylko wykorzystywany był przez pensjonariuszy zakładu dla ociemniałych. Leczniczą bowiem kryniczankę stosowano do produkcji poszukiwanej wody stołowej, za którą w latach 30. jej wytwórca Otto Goetz zdobył nawet złoty medal. (Jerzy Samp „Wrzeszcz”, źródło)
Po 1980 roku produkowano tu wodę Gdańszczanka. Niestety, obecnie po wytwórni zostały tylko ruiny. (źródło)
Wspomniany przed chwilą Zakład dla Ociemniałych znajdował się na samym końcu ulicy, w miejscu do którego nigdy dotąd się nie zapuszczałam. Zakład dla niewidomych im. Wilhelma i Augusty (Wilhelm-Auguste-Blindenanstalt) rozrósł się ostatecznie do trzech budynków, które obecnie należą do Akademii Medycznej.
Dom dla Niewidomych im. Cesarza Wilhelma II i Augusty Wiktorii (Kaiser Wilhelm II. und Auguste-Viktoria-Blindenheim) – dla dziewcząt:
Dom dla Niewidomych im. Cesarza Wilhelma (Kaiser Wilhelm Blindenhaus) – dla chłopców oraz żołnierzy, obecnie Dom Asystenta:
Iii… to koniec wycieczki na dziś!
Mam nadzieję, że dowiedziałeś się czegoś nowego :)
Pingback: Cztery rzeczy, które zniknęły z naszych miast | Blog z Miasta()