Dziś wychylimy nos poza Gdańsk i Trójmiasto. Poniżej kilka migawek z trasy rowerowej Koronowo-Bydgoszcz, biegnącej szlakiem dawnej kolei wąskotorowej.
Co prawda zaliczyłam tylko fragment trasy, ale nie mogę przecież zataić przed Wami tak przyjemnej ścieżki :)
Cała trasa to ok. 17-18 km (w jedną stronę), w większości prowadzi torem funkcjonującej tu kiedyś kolei wąskotorowej. Ścieżka jest bardzo wygodna, szeroka, w większości asfaltowa, spore jej fragmenty biegną z dala od zabudowań.
Niestety projektujący zapomnieli chyba o istnieniu pieszych, którym nie dano żadnej alternatywy. Ścieżka jest jednak na tyle szeroka, że dla wszystkich starcza miejsca.
Czas na największą atrakcję trasy: najwyższy w Europie most kolei wąskotorowej. Jeszcze niedawno w opłakanym stanie, teraz został odnowiony i jest świetnym punktem widokowym. Ruch odbywa się jednak na drugim, wewnętrznym moście – wybudowanym na tym oryginalnym.
Zaraz za mostem mamy wygodny punkt postojowy.
Poza trasą czyha na nas nieco niebezpieczeństw. W niektórych miejscach przejeżdżamy tuż obok głębokiego rowu czy wręcz przepaści, czasem trafiamy na kępy śmiercionośnych pokrzyw. Ale bez obaw, solidne barierki obronią nas przed tym wszystkim. Czasami nastawiano ich aż do przesady, jak gdyby pokrzywy faktycznie były bardziej niebezpieczne od bliskiego spotkania z toną żelastwa.
Na przykład tutaj. Jak dobrze, że barierki chronią nas przed zabójczym mleczem!
Jeśli miałabym zgłaszać jakieś inne zastrzeżenia, to na pewno do skwapliwego korzystania z podręcznika Polskiej Szkoły Znakowania Dróg i Ścieżek. Czy wszystkie znaki na poniższym zdjęciu są konieczne? Moim zdaniem wystarczyłby znak „ustąp pierwszeństwa”, bez przerywania ścieżki.
A dalej… nic, tylko jechać. To jedna z tych tras, na których jedzie się tak przyjemnie, że prawie zmuszałam się do postojów na zdjęcia. Tylko spójrzcie na ten niedorzecznie wręcz żółty rzepak!
Dojechałam z Koronowa tylko do Gościeradza (ok. 5-6 km). Tego dnia wiatr był tak silny, że dosłownie spychał mnie ze ścieżki, więc dalszą część zostawiłam sobie na inny raz.
A na zdjęciu poniżej rower, którego zakupu byłam całkiem bliska: Kross Trans Siberian. Za którego użyczenie serdecznie dziękuję Pani Aleksandrze :)
Ciekawostka: ten Siberian ma ramę 19, a mój Trans Alp – 17. Nie zauważyłam żadnej różnicy. Po sprawdzeniu strony producenta okazuje się, że rozmiary różnią się tylko długością rury podsiodłowej. A byłam przekonana, że różnice są dużo większe :)
Pingback: 4 Miejsca, W Które Zabrałabym Rower | Blog Z Miasta()