Gdański etap Tour de Pologne. Na zboczach stromego trawnika pełno ludzi okrzykami dopinguje kolarzy. W tle, na górze, suną niespiesznie inni rowerzyści.
Gdzieś w głowie świta myśl: taka ilość nie może być przypadkowa. Skubani muszą mieć tam jakąś nową, całkiem niezłą ścieżkę. Trzeba to sprawdzić!
Chociaż po większości dzielnic Gdańska jeżdżę bez oporów, Orunię jak dotąd raczej omijałam. Opinia o dzielnicy jest jaka jest i średnio zachęca do samotnej włóczęgi z lustrzanką na wierzchu.
Jak widać po zdjęciach, nie było czego się obawiać :)
Było tak zielono i tak przyjemnie, że dalsza część trasy zupełnie wybiła mi z głowy zatrzymywanie się do zdjęć. Być może częściowo dlatego, że ilość ławek po drodze jest niestety mniej niż symboliczna.
Mimo wszystko, uważajcie. Trasa jest tak wygodna, że można jechać, jechać, i w zamyśleniu teleportować się aż do Pruszcza Gdańskiego :)