Jest marzec. Ze sporym prawdopodobieństwem mogę założyć, że w obecnym miejscu mieszkasz co najmniej od paru miesięcy. Może nawet lat. Na pewno poznałeś drogę do najbliższego sklepu, przystanku, apteki. Wiesz, gdzie rano dostaniesz ciepłe bułki i gdzie jest najbliższy monopolowy.
Pewnie też masz już swoje stałe ścieżki w okolicy. Dom – praca – sklep – przystanek – dom. Ja swoje znalazłam, do tego stopnia, że w drodze do pracy nawet stronę ulicy wybieram zwykle tę samą. I choć nadal zauważam, w jak pięknej okolicy mieszkam, to na co dzień widzę jej jedną, niewielką część. A na równoległe ulice zaglądam tylko wtedy, kiedy krążymy samochodem szukając miejsca parkingowego.
Nie tak powinno być. Dlatego czas znaleźć wolny poranek czy popołudnie i znowu odkryć w sobie odkrywcę. Miejskiego Odkrywcę!
Pierwszy odcinek Miejskiego Odkrywcy znajdziesz tutaj.
Ostatnim razem spacerowaliśmy wirtualnie. Teraz czas wyjrzeć na świat. Pogoda sprzyja :)
Zasady? Bardzo proste: wyjdź z domu. Z aparatem, jeśli chcesz. I przejdź się po najbliższych ulicach, powiedzmy, w promieniu 3 minut pieszo od domu. Po tej równoległej do Twojej, na którą nie zaglądałeś od dwóch miesięcy (pamiętasz w ogóle jej nazwę?). Tej kawałek dalej, która zawsze jest jakoś nie po drodze.
Jeśli naprawdę, ale to naprawdę jesteś przekonany, że mieszkasz w najnudniejszej i najmniej fotogenicznej okolicy świata, to (poza rozważeniem przeprowadzki) przejdź/przejedź się nieco dalej, do miejsca które lubisz, a którego dawno nie widziałeś.
Na przykład do mojego ulubionego Wrzeszcza, który podziwiam każdego dnia i nadal nie mogę się napatrzeć :)
To co ciekawego odkryłeś u siebie?