Różne są patenty na przewożenie bagażu rowerem. 2-3 jazdy z podskakującą zawartością koszyka wystarczyły, żeby zniechęcić mnie do tej opcji. Długo jeździłam z plecakiem, doceniając zimą dodatkową warstwę grzewczą. Wiosną tego roku, niedługo po zakupie trekkinga, stwierdziłam że przydałaby się jednak jakaś torba czy sakwa, żeby wygodniej spakować się na dłuższą przejażdżkę.
Postanowiłam poczekać z recenzją kilka miesięcy, aż przetestuję torbę z każdej strony. Teraz, po pół roku, z czystym sercem mogę ją nie tylko opisać, ale i pochwalić. I ocenić, czy opłacało się kupić jedną za cenę dwóch tańszych :)
Nie było łatwo ją znaleźć, o nie, szczególnie że miałam swoje wymagania. I wymagania te były zdecydowanie dalekie od „można ją myć wężem ogrodowym”.
Zależało mi na torbie, która będzie praktyczna również po zdjęciu z roweru. Wygodne zamknięcie, kieszonki w środku, pasek na ramię. Słowem: zwykła damska torebka, tylko z mocowaniem na rower. Do tego w miarę prosta, w stonowanych kolorach, żeby nie gryzła się mocno z ciuchami do pracy (pracuję w kancelarii prawnej, zdarza się że w sekretariacie).
I tu największy problem: kolejny raz okazało się, że rozumiem słowo damska inaczej, niż większość producentów, dla których to po prostu synonim: różowa w kwiatki…
Na szczęście, firma Basil oprócz standardowych słitaśnych kwiatuszków postanowiła wyprodukować też TO:
Basil Portland Womens BusinessBag. Ładną, prostą torbę w stonowanych kolorach (jest jeszcze czarny i dwa jasne) mieszczącą wszystko, czego mi potrzeba. Wygląda jak zwykła, damska torebka, a większość osób, która zwróciła na nią uwagę (serio, wciąż zbiera komplementy) jest szczerze zdziwiona kiedy pokazuję, że to torba rowerowa.
Trzeba przyznać: jest duża. Większa, niż się spodziewałam, i na początku uznałam, że wręcz za duża. Ale wystarczyło, że spojrzałam na torebki koleżanek z pracy… i okazało się że rozmiarem wcale się nie wyróżnia :)
Wielkość torby można nieco regulować, wkładając bądź wyjmując wkładki usztywniające. Ja zostawiłam tę na dole, a odpuściłam sobie boczne, dzięki czemu całość staje się nieco mniejsza.
Szybko okazało się, że pojemność ma w sam raz. 19 litrów, łatwo dostępne z góry wystarcza na wszystko, co akurat potrzebuję zmieścić. Śniadanie/obiad do pracy? Strój do pracy (włączając w to marynarkę i buty)? Kurtka, kiedy w drodze z pracy zrobi się za gorąco? Lustrzanka? Prowiant na dłuższą wycieczkę? Zakupy po drodze? Do tej torby zmieszczę wszystko! Używam jej też na krótkie 1-2 dniowe wyjazdy w gości, sprawdza się fantastycznie.
W porównaniu do plecaka (mój ma 20l), wydaje się wręcz bardziej pojemna, a pod kątem dostępu do zawartości jest prawie bezkonkurencyjna. Wszystko jest pod ręką, chyba że potrzebujemy akurat tej jednej wrzuconej gdzieś na dno monety :)
Klapy można wygodnie odgiąć, dzięki czemu łatwo dostaniemy się do wnętrza.
Jednym z ważnych argumentów za jest spora liczba przegródek, które pomagają uporządkować zawartość. Po każdej stronie mamy jedną dużą, otwartą kieszeń na rzep i jedną mniejszą, zamykaną na zamek. Dodatkowo dwie mniejsze kieszonki po bokach, również na rzep i mały organizer np. na telefon albo płaski portfel.
Jedna z bocznych kieszeni jest wzmocniona z myślą o wożeniu laptopa, ale uwaga: producent napisał, że mieści 15 cali, i trzeba traktować to dosłownie. Moje 15,4 cala już się nie mieści, ani obecne, ani starsze z ekranem o bardziej kwadratowych proporcjach. 15 i ani cala więcej, chyba że wrzucimy sprzęt do głównej kieszeni. Baardzo rzadko wożę komputer, więc nie jest to dla mnie szczególny problem.
Otwarte przegródki bywają czasem irytujące. Rzepy są wszyte w taki sposób, że niemożliwe jest przyciśnięcie bocznych kieszeni do ścian torby. Na zdjęciu rozpycha je akurat futerał od aparatu. Odstające kieszenie utrudniają czasem dostanie się do przedmiotów na dnie głównej komory. A wystarczyłoby przyszyć rzep niżej, albo wstawić dłuższy kawałek, tak aby dało się regulować poziom zapięcia. Rozważam przeszycie tego kiedyś we własnym zakresie.
Boczna kieszonka przydaje się na podręczne drobiazgi, np. na rękawiczki czy lampki, jeśli zostawiamy gdzieś rower. Jest zamykana na wszyty od środka magnes, który nie stawia większego oporu przy otwieraniu, ale trzyma klapkę na miejscu. Nie jest to szczególnie bezpieczne miejsce na cenniejsze rzeczy typu portfel, wolałabym, żeby magnes był trochę mocniejszy, albo żeby zamiast niego wstawiono np. rzep.
Rowerowy charakter zdradzają dyskretne odblaski pod boczną kieszonką i na ściankach, a uchwyty do paska na ramię można wykorzystać do zamocowania dodatkowej lampki.
Torbę można wozić z dowolnej strony roweru – ja wybrałam prawą (choć przez pierwszy miesiąc za oczywiste uznawałam stronę lewą, nie mam pojęcia dlaczego).
Haczyki mocujące stawiają odpowiedni opór, dzięki czemu solidnie trzymają torbę na miejscu nawet na wyboistej drodze. Żółty, mniejszy haczyk dodatkowo zabezpiecza torbę przed ewentualną kradzieżą, a przynajmniej daje komfort psychiczny, skoro jadąc mamy torbę poza zasięgiem wzroku.
Całe ustrojstwo można schować pod estetyczną klapką, i pstryk! Sakwa staje się torebką :)
Dodatki do torby:
Torba nie jest wodoodporna. choć 10-15 minutowy lekki deszczyk wytrzymała bez problemu. Na trudniejsze warunki mamy specjalny pokrowiec. Widać, że skupiono się bardziej na eleganckiej formie niż barwach ochronnych, co mi akurat pasuje. Najważniejsze, że faktycznie chroni przed deszczem (sprawdziłam), ma też podstawowe odblaski.
Najlepszą cechą pokrowca jest jego uniwersalność: nie tylko pasuje również na mój plecak, ale też daje się naciągnąć na kierownicę Gazeli, kiedy zostawiam ją pod drzewem w pracy.
Jedynym elementem, który muszę niestety skrytykować, jest dołączony do torby pasek na ramię, który poza rowerem uważałabym za bardzo przydatny.
Po pierwsze: jest przeznaczony raczej dla wyższej osoby, nie jestem w stanie skrócić go na tyle, żeby tę szerszą część mieć akurat na ramieniu.
Po drugie: rozregulowuje się podczas noszenia! Niestety, wystarczy 5 minut i torba jest już znacznie niżej, niż przed chwilą. Na szczęście mocowanie jest uniwersalne, mam więc nadzieję znaleźć jakieś zastępstwo.
Materiał, jakość wykonania:
Po pół roku częstego użytkowania, z codziennymi dojazdami do pracy włącznie, torba nadal jest w świetnym stanie. Gruby, mocny materiał (bawełna) jest wciąż w tym samym kolorze, nie zmechacił się ani nie przetarł – poza jednym miejscem na tylnej ściance, widocznym dwa zdjęcia wyżej. Minimalnie zmechaciły się z kolei paski do noszenia. Torba wciąż wygląda jak niedługo po zakupie i jestem przekonana, że posłuży mi jeszcze przez długi czas.
Co mogą mieć inne torby, czego brakuje mojej?
W niektórych, niestety zwykle tych kwiatuszkowatych albo typowo turystycznych torbach widziałam specjalną kieszonkę na butelkę/termos z piciem. Biorąc pod uwagę, że na wycieczki często jeżdżę z lustrzanką, możliwość bezpiecznego ulokowania napoju wewnątrz torby byłaby bardzo wygodna.
Słyszałam też o regulacji rozstawu haczyków, co może być przydatne z uwagi na różną budowę rowerowych bagażników. Ja nie mam z tym problemu, wydaje mi się że na większość rowerów powinna spokojnie wejść bez ryzyka ocierania o buty podczas pedałowania.
Konkurencja, czyli jeśli nie ta, to jaka?
Zanim trafiłam na tę, głównym kandydatem była Basil Urban Fold Cross Body Bag (co oni mają z tymi długimi nazwami?), która przegrała z powodu mniejszej ilości kieszonek i zbyt dużego jak na moje potrzeby rozmiaru (25l). Całkiem ładnie prezentuje się też New Looxs Bolsa Essential, też z tylko jedną kieszonką wewnątrz.
Już po zakupie trafiłam na stronę Mme Velo, gdzie wszystkie torby faktycznie wyglądają jak torebki, a nie turystyczne plecaki. Co prawda większość ich produktów jest zupełnie nie w moim stylu, ale nad Mme Velo Special Latte poważnie bym się zastanowiła.
Zalety:
+ proste, stonowane kolory
+ wygląd zwykłej torebki, a nie worka z ceraty
+ dużo kieszonek i przegródek
+ wygodny dostęp do zawartości (górne klapy całkowicie się odchylają)
+ świetna jakość wykonania, wytrzymałe materiały
+ pokrowiec przeciwdeszczowy w zestawie
Wady:
– beznadziejny, rozregulowujący się pasek na ramię
– odstające ścianki bocznych przegródek
– nie mieści popularnego rozmiaru laptopa 15,4 (ani większych)
– boczna kieszonka słabo zabezpieczona przed niepożądanym otwarciem
Czy warto wydawać trzy stówy na torbę, którą wykorzystamy „tylko” do miasta?
Moim zdaniem, warto, szczególnie jeśli torba będzie użytkowana codziennie lub prawie codziennie. Wolę kupić jedną, a porządną rzecz – i jestem przekonana, że torba Basil wytrzyma ze mną naprawdę długo.
Jak się Wam podoba? :)