… a które zapewne zemszczą się w przyszłości :)
W zeszłym roku aż dwa razy przerabiałam wybór i zakup roweru. Jeden nowy, jeden stary, dla każdego z nich miałam inne wymagania. W obu przypadkach praktycznie odpuściłam sobie dokładne porównania poszczególnych części, wychodząc z założenia, że dopóki będą działać, pewnie i tak nie poczuję różnicy. Zdecydowanie wyłamałam się więc z kręgu osób zapatrzonych na konkretne modele przerzutek i liczących każdy dodatkowy gram. Zwracałam za to uwagę na szczegóły, o których wiedziałam, że na pewno uprzykrzałyby mi życie za każdym razem. Niby drobiazgi, niby znacznie mniej ważne od przerzutek czy napędu. ale…
Sprawdźcie sami. Subiektywna lista drobnych rzeczy, na które warto zwrócić uwagę przy wyborze roweru.
Tak, wiem, że większość z poniższych elementów można wymienić. Pewnie, że można. Wiem też, że nie każdy lubi (i umie) bawić się w majsterkowicza. Dlaczego więc nie wybrać takiego sprzętu, który od razu spełni nasze wymagania? Jest na rynku tyle modeli, że na pewno któryś z nich okaże się tym idealnym.
Niewygodne siodełko
Wypożyczyłyśmy kiedyś z koleżanką dwa identyczne rowery, i podczas gdy ona narzekała, ja zachwycałam się mięciutką „kanapą”. Siodełko to chyba najbardziej problematyczna część roweru bo trudno ją wcześniej przetestować, szczególnie że zazwyczaj daje o sobie znać dopiero po dłuższej jeździe. Pozostaje tylko liczyć na łut szczęścia… albo na sprawdzone siodełko z poprzedniego roweru :)
Kąt zakrzywienia kierownicy
Dla niektórych to może mało istotne, ale ja i przy trekkingu, i przy mieszczuchu z góry odrzuciłam sporo rowerów tylko dlatego, że miały prostą kierownicę zamiast wygiętej :) Tak mi wygodniej i już. Te jeden szczegół wpływa na ułożenie rąk, ramion, tułowia, ale też np. na precyzję podczas manewrów – wygiętej kierownicy w góralu jeszcze nie widziałam :)
Z drugiej strony, zakrzywiona kierownica zmieści niestety mniej gadżetów niż prosta. Dzwonek, lampki, telefon/zegarek/GPS, kamera – jeśli jeździcie z wyposażeniem, może okazać się, że z czegoś trzeba będzie zrezygnować.
Zbyt wypukłe uchwyty kierownicy
Trafiły mi się takie w starym góralu. Każdą przejażdżkę kończyłam z „tatuażem” dokładnie odbitym na wnętrzach dłoni. Nie polecam.
Łatwość (de)montażu
Warto zwrócić na to uwagę wybierając rower, który zamierzamy często wozić samochodem w stanie rozłożonym.
Dla przykładu: żeby władować swojego trekkinga do samochodu, musiałabym zdjąć oba koła. Ale – żeby wymontować tylne koło, muszę odkręcić jeszcze bagażnik i błotnik, tracąc tym samym podłączoną do nich tylną lampę. A do przedniego koła potrzebuję osobnego klucza i kogoś silniejszego w pobliżu. Jak dla mnie to za dużo zabawy, więc gdybym często woziła gdzieś rower, zamiast trekkingowego wybrałabym pewnie crossowy.
Brak miejsca lub niewygodne miejsce na bidon
Znów na przykładzie mojego roweru: na zdjęciu zaznaczyłam fabryczne mocowanie uchwytu na bidon:
Niewygodne. Trudno dostępne. Najbrudniejsze z możliwych. W moim Trans Alpie to nieduży problem, bo wszelkie kable schowane są wewnątrz ramy i mogę przyczepić butelkę gdzie indziej (mam uchwyt nie wymagający dziur w ramie, polecam). W rowerach z kablami poprowadzonymi na ramie może okazać się, że nie będzie żadnej możliwości przyczepienia bidonu tam, gdzie byłoby nam wygodnie, np. na rurze podsiodłowej.
Brak wygodnego miejsca do złapania roweru przy przenoszeniu
Taki drobiazg, a wbita w skórę linka hamulca naprawdę daje popalić :)
Rury bagażnika niekompatybilne z Twoją torbą/sakwą
Taki drobny szczegół, na który sama bym nie wpadła, zanim faktycznie mnie to nie spotkało: trafiłam na rower, w którym ułożenie poprzecznych elementów mocno utrudniało zaczepienie torby – a kiedy już udało się ją jakoś wcisnąć, okazało się że co rusz zahaczam o nią przy pedałowaniu. Całe szczęście, że częściej dobiera się sakwę do roweru niż rower do sakwy :)
… coś jeszcze podpowiecie?